Wczoraj wszystko rozdrapał. Wysłał mi jakiegos bzdurnego smsa z oskarżeniami - nie wiem czemu ale zadzwoniłam z pytaniem o co mu chodzi ??
I co? I dowiedziałam się,że są szczęśliwi a ktoś im bruździ- pewnie to ja albo jestem z kimś w zmowie- jeszcze jakieś straszenie prokuratorem było...
Powiedziałam mu,że nie wiem o co mu chodzi i zapytałam czy mało mu było 2 m-ce temu jak zerwał i teraz jeszcze musi mnie gnębić? Bo ja nie oddzywam się do niego od pamiętnej rozmowy więc niech da mi żyć. Bo zabrał mi 4 lata życia bawiąc się mną i nie pozwolę zabrać mu już ani minuty.
Odp. to nie jest tak jak Ty myślisz, byłem z tobą szczęśliwy.
Mówię,ze mnie to już nie interesuje a on jeszcze,że od morza zastanawiał się bo nad morzem nie było dobrze. Powiedziałam mu,że rozmawialiśmy wtedy i powiedziałam,że jak mu coś nie pasuje to niech odejdzie- powiedział,że nie a na dodatek 10 dni przed rozstaniem obiecywał mi zaręczyny i ślub. I co on na to mi odpowiedział?
"chyba za dużo mówiłem".
Opadły mi ręcę....
Powiedziałam mu w końcu żeby dał mi święty spokój,że już dosyć użył moim kosztem i niech sobie teraz tam idzie i da mi spokój i szkoda,że nie poszedł 4 lata temu!!!!
Wczorajszy wieczór był dla mnie koszmarny a i dziś jeszcze mną trzepie na wspomnienie tej rozmowy.
Jak można być z kimś 4 lata a po 2 m-cach od rozstania już mieszkać z kimś innym???????